Może
wielu z Was natknęło się już na tą książkę w księgarni, albo
ma ją w domu już przeczytaną lub czekającą w kolejce na swój
moment. Ja dostałam swój egzemplarz na zeszłoroczne święta
Bożego Narodzenia. Po prawie dwóch miesiącach czekania na swoją
kolej w końcu zmierzyłam się z nią. I nie było to złowrogie
mierzenie się wzrokiem, ale przyjemne czytanie. Aż przykro mi się
zrobiło kiedy skończyłam, bo chciałam więcej i więcej.
Trochę
faktów
Książkę
napisała autorka bloga styledigger.com, Joasia
Glogaza. Znana także jako założycielka
marki Lunaby,
która specjalizuje się w szyciu piżam o niezwykłym wzornictwie i
jakości. Mogłabym tu jeszcze wspomnieć o studiach jakie
skończyła w Londynie, o jej kolejnej książce dotyczącej
blogosfery i jeszcze znalazłoby się kilka innych wartych
odnotowania rzeczy. Jednak ważne, by uświadomić sobie, że jest to
osoba, która nie tylko w teorii, ale również w codziennym życiu i
pracy ma z modą do czynienia. Jakoś szczególnie nie interesowałam
się jej blogiem, ale po przeczytaniu tej książki zajrzałam i
zdecydowanie zostanę tam na dłużej.
O
czym jest książka?
Całość
została idealnie streszczona już na okładce-Kupuj mniej, wyglądaj
lepiej. Właśnie to złota zasada slow fashion. Asia przedstawiła w
książce kilka kroków do "nawrócenia się" z szybkiej
mody na idealnie dobraną, w zgodzie ze sobą, zharmonizowaną
garderobę. Opisuje w jaki sposób wpaść można w sidła mody
popularnej oraz radzi co zrobić, kiedy chcemy się od tego uwolnić.
Jeśli jesteś zakupoholiczką, otwierasz przepełnioną szafę i
stwierdzasz, że nie masz się w co ubrać lub nałogowo gromadzisz
ubrania, torebki i buty, a potem jedynie zabierają miejsce w Twojej
szafie to ta książka jest dla Ciebie!
Lekki
i przyjemny styl pisania Joanny bardzo pozytywnie wpływa na
czytanie. Ma się wrażenie jakby się rozmawiało z dobrą
przyjaciółką, która dzieli się radami i co
najważniejsze-własnymi doświadczeniami i sytuacjami z życia. Krok
po kroku można wykorzystywać te porady, stawiać sobie cele i je
spełniać.
Co
dało mi przeczytanie książki?
Czytałam
ją w weekend, kiedy byłam w szkole (w autobusie, internacie) i już
w trakcie czytania ułożyłam sobie plan sprzątania mojej szafy i
system segregowania ubrań i dodatków. Nie uważam się za
zakupoholiczkę ze względu na moją oszczędność, ale
stwierdziłam, że w mojej „kolekcji” jest wiele ubrań z czasów
liceum, których już nie noszę bo mój styl się zmienił. Mam też
dużo „zabieraczy” miejsca, bo „żal wyrzucić”.
Zaciekawił
mnie też temat szukania własnego stylu i uniformu. Asia podała
wiele przykładów sławnych osób, które miały jakiś
charakterystyczny styl albo element ubioru. Nie były to osoby ślepo
podążające za modą, a nawet pozostające o krok z tyłu, ale
makijaż, fryzura czy element ubrania sprawiały, że od razu się z
nimi kojarzyły i uznawano je za stylowe.
Po
długim zastanowieniu nad sobą stwierdziłam, że moim uniformem są
zdecydowanie spódnice. Po oczyszczaniu mojej szafy na 5 par spodni
mam 27 spódnic! Dużo osób mnie właśnie z nimi kojarzy i bardzo
mi się to podoba. Otwarcie mówię, że spodnie noszę tylko do
pracy, bo tak jest wygodniej siedzieć przy maszynie do szycia.
Ja
i slow fashion
W
minionym tygodniu przez trzy popołudnia wyrzucałam wszystko z szaf,
układałam na półki, wieszałam na wieszaki (każda rzecz na
osobnym wieszaku), wprowadzałam nowy system rozmieszczenia w szafie,
przymierzałam, przeglądałam, rozmyślałam, pozbywałam się
sentymentów. Trudne zadanie, ale w końcu to wykonałam. Po całej
akcji na środku pokoju leżały trzy sterty ubrań: do destrukcji,
do sprzedania i do przerobienia. Reszta ubrań została w szafie,
pięknie ułożona, spódnice nawet kolorami.
Co
zostało w szafie?
Nad
niektórymi ubraniami musiałam zastanawiać się po dwa razy, inne
od razu bez przymiarki wyrzucałam. Joanna radzi podczas takiego
sprzątania i przymierzania odpowiedzieć sobie na trzy pytania:
-Czy
noszę tę rzecz regularnie?
-Czy
odczuwam prawdziwą przyjemność, kiedy mam ten strój na sobie?
-Czy
czuję się w niej najlepszą wersją siebie?
Ja
dodałam sobie jeszcze pytanie:
-Do
jakich innych rzeczy pasuje to ubranie?
I
tak oto w mojej szafie pozostały tylko te najlepsze perełki.
Idealne rozmiarowo, w kolorach, które lubię, o sprawdzonych
fasonach, niezniszczone, zadbane, noszone regularnie, pasujące do
reszty moich ubrań.
Jeśli
chodzi o biżuterię to zrobiłam to samo. Butami i okryciami
wierzchnimi zajmę się bliżej wiosny, kiedy będę zamieniać
zimowe na wiosenne/letnie.
Może na zdjęciach nie zauważycie różnicy, ale dla mnie jest ogromna. Pierwszy raz pozbyłam się tylu rzeczy na raz!
Slow
(nie tylko) fashion
Chciałam
jeszcze dodać, że zasady odnoszące się do slow fashion można
zastosować w wielu innych dziedzinach życia. Np. nasze
kosmetyki...zawsze ich dużo. A ile z nich używamy? Właśnie te
powinny zostać w kosmetyczce/na półce, a inne tylko zabierają
cenne miejsce w domu. Pomyślałam także o planowaniu czasu. Często
robimy rzeczy zupełnie niepotrzebne, tzw. złodzieje czasu. Gdyby
posiadało się tylko potrzebne rzeczy i robiło tylko te ważne, lub
sprawiające przyjemność to czy nie żyło by się lepiej i
wygodniej?
Polecam
wszystkim tą książkę. Jest tam wiele ciekawych porad, przykładów
z życia, mądrych zasad, zresztą koniec już gadania...Zabierajcie
się za czytanie!
Bądźcie ze mną na bieżąco i zaglądajcie tutaj:
Snapchat: faucia006
Buziaki,
Faustyna
♥
Zbieram się do porządków w szafie od stu lat. Bloga autorki nie znałam, ale zaraz zajrzę. Napisałaś, że lubisz spódnice. Ja też. Tylko jak radzisz sobie z tą trudną miłością w zimie? Ja mam z tym problem. Nosisz długie? Jakiej długości do tego płaszcz? Ja czasem zakładam długą spódnicę i długi płaszcz, ale czuję się trochę jak ksiądz.
OdpowiedzUsuństelciak.blogspot.com <-- klik
Szczerze powiem, że nie mam żadnej długiej spódnicy, a zimą ubieram po prostu grubsze rajstopy i daję radę :)
UsuńPozdrawiam!
Kurcze ja jeszcze jej nie przeczytałam, ale ostatnio nie mam czasu na nic niestety, chyba przydałoby mi się trochę slow...
OdpowiedzUsuńładnie
OdpowiedzUsuńhttp://eskucinska.blogspot.com/
ja rewolucję zrobiłam jak się przeprowadzałam na swoje :) połowa szafy wyjechała :)
OdpowiedzUsuńPorcelainDesire
Po przeczytaniu tego posta stwierdzam, że ta książka jest na pierwszej pozycji obowiązkowych do zakupu :)
OdpowiedzUsuńCzytałam, bardzo przyjemna książka jednak trudno się zastosować do wszystkich tych zasad szczególnie gdy kocha się chodzenie po SH'ach :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://fashionbykg.blogspot.com/
nice post!
OdpowiedzUsuńRakel ♥ www.alovelystyle.com
Wspaniały blog, podziwiam!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://mademoiselleeee.blogspot.com/
Osobiście robię takie porządki już od kilku lat - systematycznie przeglądam, osobno odwieszam rzeczy do sprzedania, które są po prostu zbyt ładne i w zbyt dobrym stanie, aby je wyrzucić. W "bieżącej" szafie mam ubrania w dwóch grupach - te, które są "zatwierdzone", czyli właśnie dobrze się w nich czuję i te oczekujące, co do których mam jeszcze wątpliwości lub których jeszcze nie miałam okazji założyć, np baletki zakupione podczas zimy itp :P więc gratuluje Ci porządków, bo wiem ile kosztuje człowieka pozbycie się sentymentów względem ubrań, które tylko wiszą, "no ale szkoda wyrzucić i może jeszcze założę"
OdpowiedzUsuńBardzo dobry system sobie opracowałaś! :)
UsuńWydaje się być bardzo przydatna ta książka! Czasami ciężko mi się rozstać z jakimiś ubraniami, ale bywa, że mam dni, kiedy "na trzeźwo" pozbywam się z szafy tego, co zbędne. Na duży plus wychodzą takie porządki :)
OdpowiedzUsuń